Dziś opiszę wam Moją recenzję na temat Stajni Gonitwa . Jeździłam na koniu Damon (kary wałach) . Byłam tam wraz z koleżanką z stajni Weroniką ;) . Pojechałyśmy tam ponieważ u nas nie ma krytej hali , a długi okres czasu padało, więc postanowiłyśmy pojechać chociażby na jedną jazdę :) Przyjechałyśmy godzinę wcześniej więc wyczyściłyśmy konie zapoznałyśmy się z nimi :) 5 min przed jazdą byłyśmy już zwarte i gotowe . Okazało się że w tej stajni trzeba mieć obowiązkowo czapsy :) Ja miałam , ale Weronika zapomniała i musiała "wypożyczyć" . Powiem tak BARDZO DZIWNE ZASADY !! koń ma iść po pseudo "wydeptanej ścieżce" która nie ma prawie że narożników ... Próbowałam konia rozluźnić , pozbierać, ale niestety się nie dało (okazało się pod koniec jazdy że konie chodzą na całkiem prostym wędzidle ...) . Pani instruktor miała krótki bacik , którym nie mogła pogonić inne konie . Mówiła co chwile : Wio ! Wio! I cmokała .. W stajni dawno nie słyszałam od instruktora słowa: WIOO ! -_- Konia ani zgiąć ani nic .. :( Rozwaliło mnie to że jeśli chcemy konia cofnąć to mamy się odchylić do tyłu i przyłożyć łydki O.o ?! Trochę dziwne ale Ok. Damy rade, Jeśli ktoś galopował po ścianie to reszta ma STAĆ na środku, nie umiem sobie wyobrazić konia np. galopującego i skaczącego coś wyższego, i nagle na środek STOP i czekamy ... Trochę to dla mnie dziwne. Po przejeżdżałyśmy z galopu , na drążki , i iwg... Najlepsze co mnie tam spotkało było to że na sam koniec jazdy wsiadłam na oklep *o* , to co uwielbiam robić :) Ogólnie stajnia na mnie bardzo dobrego wrażenia nie zrobiła. Ale nie jest zła ;)
Ps. Fotki są koszmarne wiem i przepraszam za nie ale nie mam innych :( !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz